To tylko takie małe wprowadzenie – w
większości nie wnosi nic wielkiego, mówi tylko o ogólnym życiu bohaterów i o
tym, co ich z sobą łączy.
Rozdział 1- Relacje
Cztery lata później
Ethan Walkes usłyszał, że ktoś dobija się do
jego drzwi. Niechętnie zwlekł się z sofy, odkładając na stolik najnowsze
wydanie ulubionego czasopisma i poszedł do holu. Już stąd wiedział kogo ujrzy,
gdy otworzy drzwi.
- Ona się nigdy nie nauczy! – powiedziała na
wstępie Lily i nie czekając na jego zaproszenie wtargnęła do środka – Nigdy to
do niej nie dotrze!
- Też się cieszę, że cię widzę – wymamrotał
rozbawiony Ethan, idąc za Lily – Jeśli mówisz o Cath, to chyba już dawno
ustaliśmy, że z nią nie wygrasz…
- Owszem, wygram! – Lily zamachnęła
energicznie rękami, omal nie uderzając Ethana w twarz – To była katastrofa –
jęknęła słabo, opadając miękko na sofę.
- Kto tym razem? – zapytał pogodnie Ethan,
siadając obok Lily i przypatrując się jej z uwagą, jak nakręca długie brązowe
włosy na palec – Biznesmen z kotem, właściciel domu starości Pogodna Dolina czy kucharz z mlecznego
baru z zamiłowaniem do opery?
- Nocny stróż Muzeum Przyrody Naturalnej –
wymamrotała Lily, a Ethan roześmiał się głośno – W wolnym czasie członek Kółka
Teatralnego dla samotnych… To nie jest śmieszne, naprawdę nie wiem czy ona robi
to specjalnie, czy…
- Wydaje mi się że nie ma już wielkiego wyboru
– za tą uwagę Lily trzepnęła go krótko w głowę z obrażoną miną. Ethan zaśmiał
się pod nosem, przybliżył do niej i położył dłoń na jej kolanie – Ona się nigdy
nie podda – wyszeptał jej do ucha.
Przymknęła powieki, kiedy delikatnie musnął
ustami jej szyję i odchyliła głowę, ułatwiając mu do siebie dostęp. Przez
chwilę oddawała się w ciszy przyjemności a potem powiedziała cicho.
- Dlaczego odczepiła się od ciebie i tylko mi
próbuje znaleźć miłość?
- To bardzo proste – wymruczał – Powiedziałem
jej, że z kimś jestem… Może ty też powinnaś to zrobić?
- To kłamstwo – wychrypiała Lily – Żadne z nas
z nikim nie jest.
- Można to w każdej chwili zmienić – szepnął,
odgarniając włosy z jej karku. Odetchnęła głęboko rozbawiona, a on natychmiast
zrozumiał co miała na myśli – Cathy wcale nie musi o tym wiedzieć.
- Kiedyś będzie chciała ją poznać. Co masz
zamiar wtedy zrobić? – spytała, obracając się w jego stronę i szybko rozpinając
kilka guzików jego koszuli.
- Improwizować – uśmiechnął się do niej.
Przewróciła oczami, wstała i złapała go za rękę.
- Pogadamy o tym później – oznajmiła prowadząc
go w stronę sypialni.
Cathy weszła do mieszkania, nogą zamykając za
sobą drzwi. Rzuciła torebkę na ziemię,
cisnęła płaszczem na komodę i żwawym krokiem przeszła do kuchni. Łokciem
włączyła światło, złapała komórkę leżącą na blacie i uśmiechnęła się do siebie
szeroko.
- Ani jednego połączenia – powiedziała z
satysfakcją, odkładając telefon.
Jedna z jej najlepszych przyjaciółek, Lily,
była właśnie na zaaranżowanej przez Cathy randce. Fakt, że dotąd nie zadzwoniła
był niezaprzeczalnym faktem, ze tym razem Cathy trafiła w dziesiątkę.
Cathy miała wiele pozytywnych cech, ale tą
którą uważała u siebie za najlepszą, była intuicja. Od wczesnego dzieciństwa
potrafiła dostrzec, kiedy dwoje ludzi jest dla siebie stworzonych. Wyczuwała na
odległość, kiedy ktoś nadawał na tych samych falach i bezbłędnie potrafiła
dobierać pary.
No, prawie zawsze bezbłędnie. Lily była jednym
z niewielu wyjątków, kiedy się pomyliła. Na początku ich znajomości, Cathy
zaaranżowała spotkanie Lily z jej najlepszym przyjacielem – Ethanem – pewna, że
zaowocuje ono wielkim uczuciem. Cathy pomyliła się jednak, między Lily i Ethanem
nie zaiskrzyło ale po dziś dzień stanowili oni nierozłączną parę przyjaciół.
Mimo porażki, Cathy nie rezygnowała.
Aranżowała coraz to nowe spotkania i chociaż Lily była oporna, wiedziała że w
końcu uda jej się znaleźć miłość dla przyjaciółki.
Chociaż Cathy była samotna, lubiła patrzeć na
kiełkujące uczucie. Wierzyła w miłość, była romantyczką a swoją obojętność na
mężczyzn tłumaczyła w prosty dla siebie sposób – nie odnalazła dotąd nikogo dla
siebie. Była pewna, że ma jeszcze wiele czasu żeby znaleźć kogoś dla siebie, a
Lily potrzebowała jej pomocy, bo pomimo silnego charakteru nie potrafiła dotąd
zaangażować się w żaden związek.
Zerknęła jeszcze raz na wyświetlacz telefonu
upewniając się, że przyjaciółka nie dzwoniła i z uśmiechem na twarzy wyszła z
kuchni.
- Cholera!
Lily usiadła ze złością na łóżku, złapała
lezące na podłodze spodnie i zaczęła grzebać po kieszeniach.
- Pali się? – spytał sennie Ethan, otwierając
leniwie oko. Lily zignorowała go, szybko wybierając numer – Dokąd dzwonisz?
- Do Cathy – powiedziała cicho – Nie odbiera…
- Pewnie już śpi – westchnął Ethan – Tobie też
bym radził, wiesz? Pogadacie jutro…
- Nie rozumiesz, ona będzie myślała, że ta
przeklęta randka się udała! Nie da mi spokoju, obiecałam zadzwonić – rzuciła ze
złością telefonem o podłogę – Szlag by to trafił.
- Poradzimy sobie z nią – zapewnił Ethan,
łapiąc za ramię Lily i przyciągając ją do siebie – Wymyślimy ci jakąś piękną,
realną historyjkę dlaczego nie mogłaś zadzwonić, co?
- Czasem jesteś głupi jak but – oznajmiła mu
krótko, poprawiając się na jego ramieniu – Powinnam już wracać.
- Chce ci się teraz tłuc do domu? – spytał
rozbawiony. Lily rzuciła mu pogardliwe spojrzenie – Mam wolną kanapę, nie myśl
sobie bóg wie czego. Nie będę z tobą spać, zbyt się rozpychasz.
- A ty chrapiesz – mruknęła kobieta – I
zabierasz całą kołdrę dla siebie.
- Cenię sobie wolne łóżko – wzruszył ramionami
i siadł – To postanowione, pościelę ci w salonie.
- Jaki z ciebie dżentelmen – prychnęła pod
nosem z rozbawieniem, kiedy wyszedł.
Lily zdawała sobie, jak ryzykowną grę
prowadzą. Przyjaźń z Ethanem była jedną z najważniejszych rzeczy w jej życiu.
Kiedy spotkali się po raz pierwszy, od razu była pewna, że nie stworzą razem
pary. Mimo wszystko, chociaż oboje zapewniali się, że nie chcą się więcej
widywać, los sam popchnął ich w swoją stronę. Nim się obejrzeli, stali się
dwójką najlepszych przyjaciół a przyjaźń ta trwała już ponad cztery lata.
Sypiać zaczęli z sobą stosunkowo niedawno. O
jeden drink za dużo we własnym towarzystwem zaowocował jedną z najlepszych nocy
w jej życiu. Potem wszystko potoczyło się samo.
Oboje zadecydowali że taki układ bez
zobowiązań im pasuje. Cathy nie miała pojęcia, że jej przyjaciele bawią się
wspólnie w tak groźną dla ich przyjaźni grę. Lily doskonale zdawała sobie
sprawę co może się stać, jeśli któreś z nich zapomni o umowie jaką zawarli.
Dlatego z każdym beztroskim żartem Ethana na ich temat, stawała się natychmiast
niespokojnie.
Bo ponad wszystko inne Lily nie chciała
związku. Przez całe swoje życie wplątała się w wiele romansów, przelotnych i
długich, nigdy jednak nie traktowała ich jako związek i nigdy nic nie czuła do
swoich partnerów. No, może tylko pożądanie. Nie pragnęła stabilizacji jak Cathy
czy Ethan, nie chciała białej sukni i welonu, nie pragnęła rodziny i domu z
ogrodem. Lily Waytt była niezależną kobietą sukcesu, a takie nigdy nie chcą
miłości.
- Komnata gotowa, madame – powiedział
szarmancko Ethan wracając do salonu – Weź sobie jedną poduszkę, tamta…
- Tak, kotku wiem – machnęła ręką Lily,
wstając z łóżka – Nie pierwszy raz koczuję na twojej kanapie, zapomniałeś?
- Ja nie, ale nie jestem pewny czy pamiętasz
któryś z nich – Ethan wyszczerzył się szeroko i uchylił przed lecącą w jego
stronę poduszką – To nie było mądre z twojej strony, jak chcesz ją odzyskać?
- Podstępem. Siłą. Występkiem. – Wyliczyła
rozbawionym tonem kobieta, podchodząc w jego stronę – Nie zawaham się użyć
żadnego z zabronionych chwytów…
- Wiem – Ethan mierzył ją uważnym spojrzeniem.
Zbliżała się powoli, zarzucając na boki biodrami jak kocica szykująca się do
ataku – Nie boję się ciebie.
- To wielki błąd – oznajmiła mu. Obserwował z
niełatwą czujnością, jak powoli pcha go dłonią w tył, nie spuszczając z niego
wzroku – Powinieneś.
- Miałaś iść spać – przypomniał jej, kiedy
zbliżała do niego swoją twarz. Uśmiechnęła się szeroko z satysfakcją a potem
pchnęła z całej siły. Upadł na ziemię oszołomiony.
- Pójdę – powiedziała z rozbawieniem, łapiąc z
obu stron za zasuwane drzwi sypialni – Dobranoc, frajerze.
I zatrzasnęła mu je przed nosem, zamykając
natychmiast na klucz.
- Nienawidzę kiedy mi to robi – usłyszała zza
drzwi. Uśmiechnęła się szeroko do siebie i wskoczyła do łóżka, otulając się
szczelnie kołdrą i zaraz zasnęła.
- Lily, ruda małpo, otwieraj! Zaraz spóźnię
się przez ciebie do pracy! Otwieraj ale już!
Ethan od dziesięciu minut próbował dostać się
do swojej sypialni. Lily zupełnie nie reagowała na jego nawoływania i Ethan był
pewny, że jeszcze chwila a spóźni się do pracy.
- Lily, otwieraj w tej…
- Nie gorączkuj się tak – drzwi otworzyły się
i Lily stanęła przed nim w całej okazałości – To nic nie da. I nie jestem ruda!
– zawołała za nim, kiedy wyminął ją w drzwiach i popędził do szafy.
- Masz rudy charakter – rzucił krótko,
wciągając przez głowę sweter. Lily zaśmiała się.
- Po co ci zamek w drzwiach sypialni? –
zawołała z kuchni rozbawiona – Boisz się podglądaczy?
- Był fabrycznie! – zdenerwował się, grzebiąc
nerwowo w szufladzie z bielizną – Jeszcze dziś go zdemontuje.
- Ethan, mówisz tak za każdym razem – Lily
wróciła do kuchni z dwoma kubkami kawy – Napij się kawy i przestać spinać,
zdążysz do pracy.
- Czy ty masz pojęcie ile czasu jedzie
autobus? – spytał ze złością w jej stronę.
- Powinieneś kupić sobie samochód –
stwierdziła krótko – Od lat ci to powtarzam, masz przecież prawo jazdy. Albo
chociaż rower… Podrzucę cię – dodała podstawiając mu kubek z kawą pod nos –
Napij się kawy i zjedz śniadanie.
- Nie mogę znaleźć skarpetek – wymamrotał ze
złością, nie odwracając się w jej stronę. Usłyszał jej śmiech za swoimi
plecami.
- Są w łazience – powiedziała mu po chwili.
Ethan odwrócił się w jej stronę zaskoczony. Lily wzruszyła ramionami i upiła
trochę kawy z kubka – Leżały tam wczoraj wieczorem.
- Czasem sobie myślę że wiesz więcej o mnie
niż ja sam – oznajmił, kiedy faktycznie dostrzegł parę skarpet wiszących na
suszarce – Bardzo mnie to niepokoi.
- Niepotrzebnie – stwierdziła krótko Lily –
Lepiej posłuchaj co wymyśliłam w związku z Cathy.
- O nie..
- To dobry pomysł – zaperzyła się kobieta –
Posłuchaj tylko!
- Nie robię nic innego… - westchnął ciężko.
- Ty to tak specjalnie? – westchnęła ciężko –
Jej się nudzi, rozumiesz? Nie ma swojego życia, nie ma faceta którego mogłaby
męczyć więc zwyczajnie jej się nudzi – powiedziała podniecona. Ethana rozbawiły
jej słowa. Roześmiał się na głos i śmiał długo pomimo oburzenia Lily, dopóki
nie uspokoił się na tyle, by powiedzieć.
- Ty też jesteś sama, a jakoś ci się nudzi.
- Mam ciebie a po za tym… - zmieszała się,
unikając jego spojrzenia – Mam wiele rozrywek. A Cathy nie ma zajęcia, stąd tyle
z nią kłopotu. Pokonamy ją własną bronią, musimy ją zeswatać.
- Lily, to zły pomysł – zaczął niepewnie
Ethan, doskonale wiedząc, że na nic się to zda. Nie pomylił się ani trochę.
- Zakocha się i da nam spokój, do tego będzie
szczęśliwa – wyliczała zalety pomysłu Lily, zupełnie jakby nie słyszała co
przed chwilą powiedział Ethan.
- Naprawdę uważasz, że jeśli sama znajdzie
miłość przez swaty, straci w nie wiarę i sobie odpuści? – spytał z lekkim
powątpieniem na co Lily przytaknęła głową – Jesteś czasem tak rozkosznie
naiwna. To zły pomysł, Lily – powtórzył dobitnie.
Prychnęła, odrzucając włosy na plecy i
odwróciła się do niego urażona. Przez chwilę milczała, podczas gdy on w
pośpiechu pochłaniał kanapkę jednak kiedy się odezwała, wyraźnie wrócił jej
humor.
- Chodźmy, bo naprawdę się spóźnisz –
powiedziała krótko. Ethan pokręcił głową pewny, że do tematu jeszcze nie raz
wrócą.
Kiedy wsiadał do czarnego Volkswagena Garbusa*
Lily, bardzo dokładnie obejrzał czy na
butach nie ma śladów błota. Lily patrzyła na to z uwagą i chrząknęła, kiedy
spróbował postawić stopy na chodniczku.
- Wolałabym rzucić na to okiem – powiedziała
sucho, obchodząc wóz i bardzo dokładnie oglądając jego buty. Z trudem panował
nad śmiechem, kiedy charczała i prychała z niezadowolenia – Niech będzie, ale
następnym razem wyczyść je porządniej. Dopiero go czyściłam.
- Wiem, że ten samochód do jedyna rzecz którą
kochasz bardziej od siebie – przypomniał jej Ethan, zamykając za sobą drzwi.
Lily zdjęła wysokie szpilki, założyła wygodne klapki a zapakowane w reklamówkę buty
wcisnęła na kolana Ethana – No, chyba że Pure.
- Ten rudy kot to najbardziej niewdzięczne
stworzenie na świecie – prychnęła ze złością Lily – Wolfie jest najważniejszy.
Nie wytrzymał i roześmiał się na głos. Lily
zgromiła go spojrzeniem.
- Jakiś problem?
- Nie mogę przywyknąć, że tak na niego mówisz
– powiedział, nadal chichocząc pod nosem – To tylko samochód…
Popełnił błąd. Liczący sobie przeszło
czterdzieści sześć lat volkswagen, którego Lily dostała od dziadka z
zadziwiającym jak na swój wiek piskiem opon zahamował. Ethan przełknął ślinę i
nagle zrobiło mu się gorąco.
- Co powiedziałeś? – zapytała go przez
zaciśnięte zęby Lily ściskając kierownicę tak mocno, że jej dłonie zaczęły
tracić kolor – Tylko samochód?
- Wyjątkowy samochód – dodał przymilnie Ethan
– Wyjątkowo wyjątkowy samochód, Lily, bo w końcu twój, prawda? Samochód…
- Przestań chrzanić – przerwała mu ostro – Oboje
wiemy o co ci chodziło. Wyraziłeś się wystarczająco jasno, jestem zbyt silnie
przywiązana do Wofliego, tak?
- Lily – westchnął spanikowany Ethan – Kocham
Wolfiego tak jak ty, to cudowny samochód. Jak można go nie kochać…?
Lily spojrzała na niego spode łba a potem
zachichotała pod nosem i powoli ruszyła.
- To zadziwiające jakim lizusem potrafisz być
– westchnęła rozbawiona. Ethan wzruszył ramionami, a jego twarz rozjaśnił krótki
uśmiech.
Cathy poprawiła obrus na stoliku, postawiła
butelkę z winem i przejrzała płyty DVD, które przyniosła z wypożyczalni.
Upewniwszy się, że ma wszystkie ulubione tytuły swoje, Lily i Ethana, opadła
zadowolona na fotel i zerknęła na zegarek.
Od lat w każdy piątek bez wyjątku, spotykali
się razem u Cathy na wieczorny seans filmowy. Oglądali na zmianę te same filmy,
pili wino i zajadali się smakołykami przynoszonymi przez Lily. Wieczory te tak
lubili, że stały się one nijako ich tradycją, nazywaną przez wtajemniczone
osoby Winnym Piątkiem.
Winne Piątki odbywały się tydzień w tydzień,
nawet w czasie świąt i wakacji.
Cathy wychowana została przez dziadków. Jej
rodzice zginęli kiedy była małym dzieckiem, a ukochani dziadkowie odeszli kilka
lat temu w krótkim odstępie czasu. Rodzina Lily nie poczuwała się do
utrzymywania z nią kontaktu – tak naprawdę Cathy nie wiedziała dlaczego, Lily
bowiem zamykała ten temat zawsze kiedy ktoś go poruszał.
Ethan z kolei, chociaż sam w sobie był
człowiekiem towarzyskim, nie znosił wszelkiego rodzaju świąt spędzanych z
rodziną.
- Zawsze kończą się jakąś awanturą – mówił,
wzdrygając się na samą myśl – Wolę je spędzać samotnie.
W tej piątek, Cathy przypadał przywilej
wybrania filmów. Na samym początku, kiedy Winne Piątki nie nazywały się jeszcze
Winnymi, mieli spore problemy z wybraniem takiego filmu, który lubiłby każdy z
nich. Ich gusty filmowe, jak przystało na prawdziwych przyjaciół, różniły się
diametralnie.
Cathy kochała od dziecka komedie, zarówno
romantyczne jak i obyczajowe, czarne i komediodramaty. Nie wzgardzała też
płaczliwymi melodramatami , chociaż na te potrzebowała specjalnego nastroju.
Ethan, co Lily zawsze mu wypominała,
pasjonował się filmami przygodowymi i animowanymi. Wbrew wszystkim, którzy
uważali to za dziwne i nieprzyzwoite, posiadał największą jaka Cathy w życiu
widziała kolekcję filmów Disneya, zarówno na kasetach VHS jak i płytach DVD,
która powiększała się mimo wieku Ethana. W jego kolekcji znajdowały się również
filmy dokumentalne, które jednak zarówno Cathy jak i Lily omijały z daleka.
Jeśli chodzi o Lily, większość mężczyzn z
największą przyjemnością wybrałoby się z nią do kina, bo jej gust obejmował
filmy typowo męskie. Kino akcji i grozy było tym, bez czego Lily życia sobie
nie wyobrażała. Chociaż nie można by jej odmówić kobiecości, pod tym względem
Lily kobietą na pewno nie była.
Tak więc, po wielu wieczorach awantur,
stworzona została Winna Lista Filmów Dozwolonych. Znajdowało się w niej kilka
tytułów, które każde z nich – w mniejszym lub większym stopniu – tolerowało.
Dla usprawnienia całego procesu, podzieli się sprawiedliwie piątkami i tak w
kolejności Cathy-Lily-Ethan, co tydzień kto inny wybierał filmy.
Teraz kolej była Cathy.
Po tym, jak w ubiegłym tygodniu obejrzeli Piratów z Karaibów („W tej serii jest i
akcja, i miłość i przygoda” argumentował swój wybór zawsze Ethan) i dwa
tygodnie temu kolejny raz Leona Zawodowca
(„Nie marudźcie, mogłam wybrać coś gorszego!” irytowała się zawsze Lily) teraz
to Lily musiała coś wybrać.
Tak naprawdę, na liście nie było ani jednego
ulubionego tytułu Lily, Cathy czy Ethana.
Ethan z ciężkim sercem skreślił Króla Lwa, kiedy Lily postawiła go przed
wyborem: ona lub Simba. Cathy długo walczyła żeby na liście znalazł się Słodki Listopad ale ostatecznie
zrezygnowała z niego na drodze kompromisu z Lily („Wykreślę go tylko jeśli
zrezygnujesz z Lary Croft!!”). Ani Lily, ani Ethan nie zgodzili się na żadną
ekranizację Jane Austin i sióstr Bronte, sami ponieśli za to jednak wysokie
ceny – z listy zniknęła trylogia Toy
Story i wszystkie filmy z serii Krzyk.
Ethan wywalczył jednak pozostawienie Indiany
Jonesa, a Cathy w ostateczności pozwoliła Lily na umieszczenie Koszmaru z
Ulicy Wiązów („Tylko jeśli zgodzisz się na Hugh Granta”).
I tak oto, Cathy co trzy tygodnie siedziała
nad listą wybierając spośród filmów, które znała już na pamięć i prawdę mówiąc
– miewała ich dość.
Do drzwi rozległo się pukanie. Cathy wstała,
przebiegła przez mieszkanie i powitała przyjaciół, którzy z uśmiechem zamachali
jej przed nosem butelką białego wina.
- Wybrałaś filmy? – zapytała Lily, wyciągając
z reklamówki miskę z sałatką Cezara.
- Mój
chłopak się żeni – powiedziała Cathy, wyjmując płytę z opakowania i
wkładając ją do odtwarzacza DVD – Tak sobie pomyślałam, że znamy te filmy na
pamięć, może by zmienić listę na nową?
- Cathy, ustalenie tej listy zajęło nam pół
roku – westchnął Ethan – Kiedy próbowaliśmy ją ostatnio uaktualnić, omal nie
skończyło się to awanturą.
- Gdybyś nie był tak uparty, nic by się nie
działo… - wymamrotała lekceważąco Lily. Ethan poczerwieniał ze złości a korek
od wina z którym mocował się od pewnego czasu nagle wyskoczył z zadziwjającą
płynnością.
- Powiedziałem, że nie oddam Indiany!! –
podniósł głos, a Lily wzruszyła ramionami.
- Więc czeka cię dziesiąty raz Mój chłopak się żeni – powiedziała
mściwie Lily, a Ethan furknął przez nos ze złością – A za tydzień, specjalnie
dla ciebie, Szklana pułapka.
- Oh, błagam, znowu!? – jęknęła tym razem
Cathy – Ile razy można to oglądać?
- Tyle samo ile Miasteczko Halloween – odpowiedział krótko Ethan a Lily syknęła na
niego wściekle.
Zapanowała nerwowa atmosfera. Przez chwilę
mierzyli się surowymi spojrzeniami a potem Lily nagle zagadnęła Ethana.
- Może w końcu przedstawisz nam swoją
tajemniczą dziewczynę, co?
- Nie chciałabyś tego – wysyczał. Cathy jednak
bardzo zainteresował temat, bo przestała wyszukiwać w wersjach językowych
angielskiego i zwróciła się do Ethana. Ten film, jako jeden z niewielu Cathy
posiadała w swojej kolekcji od bardzo dawna. Przywiozła go z wycieczki do
Europy, na którą posłali ją dziadkowie gdy zdała na studia i to właśnie tam po
raz pierwszy obejrzała ten film, w jednym z hotelowych pokoi. Film tak bardzo
oczarował Cathy, że zdecydowała iż musi go mieć a ponieważ Sun Valley nie było
gdzie wtedy kupić bądź wypożyczyć filmów, Cathy zapłaciła na Słowacji nie małe
pieniądze za płytę, na której oryginalnie był słowacki dubbing**.
- Może chociaż powiesz, jak się nazywa? Znamy
ją? – zapytała, przypadkowo ustawiając język filmu na francuski.
- Właściwie, to znacie – oznajmił Ethan,
zerkając ukradkiem na Lily która zacisnęła wargi w cienką linię – Nazywa się
Li… - celowo przeciągnął sylaby obserwując reakcję Lily – …iza. Liza.
- Oh, Lizzie! – ucieszyła się Cathy.
- Liza!? – zdziwiła się Lily – Umawiasz się z
Lizą!? Ona o tym wie?
- Pewnie, że wie – powiedział krótko Ethan –
Dlaczego miałaby nie… E, Cathy?
Cathy spojrzała na telewizor i zachichotała,
po czym złapała za pilot i zaczęła wyszukiwać odpowiedniej wersji językowej.
Lily wykorzystała to i doskoczyła do przyjaciela.
- Liza?
- Chyba nie jesteś zazdrosna? – spojrzał
zaskoczony na kobietę, która oblała się szkarłatnym rumieńcem – Spokojnie,
wtajemniczyłem ją w swój plan. Zgodziła mi się pomóc, gdy zagroziłem że
napuszczę na nią Cathy.
- Ty padalcu, jesteś bardziej padalcowaty niż
myślałam… - w głosie Lily dało się usłyszeć nutkę dumy. Ethan wzruszył
ramionami, upewnił się, że Cathy jest zajęta filmem („Say a little prayer fantastycznie brzmi po japońsku, nie
uważacie??”) i lekko objął Lily w pasie – Co robisz?
- Udowadniam że nie masz o co być zazdrosną –
roześmiał się, kiedy Lily prychnęła i odeszła, mrucząc coś o idiotach. Ethan
pokręcił rozbawiony głową.
- Zakończenie tego filmu zawsze mnie
rozczarowuje – westchnęła Cathy, upijając trochę z kieliszka – Mhm, Lily a jak
tam twoja randka?
- Dobrze, że o tym wspominasz – powiedziała
Lily, wciskając sobie do ust kawałek żółtego sera – Beznadziejnie.
- Znowu? – jęknęła zrezygnowana – Niedługo
skończą mi się znajomi, Lily!
- Serio? – zapytała z nadzieją Lily – Skończą?
- Nie no, jeszcze trochę ich jest, ale nie
ręczę że są całkiem normalni – powiedziała zdawkowo Cathy a Ethan parskną w
swój kieliszek. Lily pokręciła głową i zapytała, siląc się na obojętny ton.
- A żaden z nich ci się nie podoba?
Cathy zamyśliła się przez chwilę nim
odpowiedziała.
- Nie, żaden – powiedziała Cathy wzruszając
ramionami.
- Słuchaj, tak nie wolno – podjęła nagle Lily,
prostując się. Kątem oka zobaczyła jak Ethan przewraca oczami – Twoje życie od
lat wygląda tak samo! Musisz coś zmienić, Cathy, już najwyższy czas, żebyś zaczęła
też myśleć o sobie…
Skarciła spojrzeniem Ethana, który wymamrotał
pod nosem „Tak jak ty robisz to całe życie” i spojrzała na Cathy z troską.
Chociaż wypili już trochę wina, Cathy wydawała się rozważać słowa przyjaciółki.
W Lily pojawiła się iskra nadziei.
- To wspaniałe, co dla mnie robisz. Na trzeźwo
nigdy bym ci tego nie powiedziała, ale bardzo to doceniam – kontynuowała Lily z
trudem ignorując głupie miny, które pod ramieniem Cathy robił Ethan – Ja jestem
jednak trudna, a ty marnujesz na mnie tyle czasu. Nie mogę dłużej patrzeć na to
z boku, to takie nie fair wobec ciebie!
Ethan uniósł wysoko brwi, obserwując z
największym rozbawieniem łgarstwa Lily. Nagle jednak, ku jej zdziwieniu odezwał
się.
- Ma racje, czas na zmiany – stwierdził
troskliwym tonem. Cathy spojrzała na niego wielkimi ze zdziwieniem, które nie
dorównywało jednak temu jakie pojawiło się na twarzy Lily – Powinnaś zrobić coś
dla siebie. Najwyższy czas.
- Dlaczego to zrobiłeś? – zapytała cicho Lily
kiedy poszli do kuchni wyjąć wino i zrobić więcej kanapek. Cathy uruchomiała w
tym czasie Cztery wesela i pogrzeb -
Nie popierałeś mnie…
- Nadal tego nie robię – wyjaśnił krótko –
Twoje powody są złe, ale masz w jednym rację… Najwyższy czas, żeby coś z sobą
zrobiła.
Lily przytaknęła, obserwując jak Ethan kroi
ser. Wiele kobiet, uznałaby go za atrakcyjnego. Lily też należała do tego grona
– nie raz przyłapywała się na tym, że trochę za długo wpatrywała się w jego
ładne, piwne oczy, zbyt często patrzyła na długi, prosty nos czy ładnie
zarysowany podbródek.
Ethan pociągał ją tak, jak pociągał i wiele
innych kobiet i Lily chociażby chciała, nie mogła temu zaprzeczyć.
Teraz pochylał się nisko nad stołem, marszcząc
nos tak jak zawsze robił to kiedy się skupiał. Usta wydął w dziubek, zmrużył
oczy i co rusz dmuchał w zbyt długą, czarną krzywkę. Lily nie raz powtarzała
mu, że powinien skrócić włosy, on jednak zapierał się, że lubi kiedy są trochę
dłuższe.
- Przyglądasz mi się – powiedział nagle, nawet
nie zwracając się do niej bezpośrednio – Wiesz, że tego nie lubię.
- Nie zmusisz mnie, żeby było inaczej –
oznajmiła krótko, smarując chleb masłem – Czasem lubię to robić…
- Więc przestań – prychnął do niej. Wzruszyła
ramionami i zajęła się kanapkami.
Czuł jej spojrzenie na swojej twarzy.
Natarczywe, badawcze spojrzenie, którego tak nie znosił u ludzi. Nie lubił, gdy
mu się przyglądało, zwłaszcza gdy pracował.
Lily robiła to często. Nie był pewny, czy to
jej złośliwość czy coś innego, nie znosił tego jednak całym sobą. Wiedział, że
Lily wie.
Kiedy zajęła się z powrotem kanapkami, nie
spojrzała na niego już ani razu, za co był jej rad. Nie zaszczyciła go żadnym
spojrzeniem do czasu, kiedy wrócili do salonu na film, który Cathy udało się w
końcu uruchomić.
Ethan lubił Cathy. Można by rzec, że nawet w
pewien sposób ją kochał – znali się już wiele lat, przywykł do jej obecności i
chociaż nigdy w niczym się nie zgadzali, nauczył się z nią żyć. Była dla niego
jak siostra – w przeciwieństwie do Lily, której nie umiał niczemu
przyporządkować.
Lubił ją, ufał ją i nie wyobrażał sobie, żeby
jej zabrakło w jego życiu. Pożądał jej zawsze wtedy, kiedy była blisko lub
daleko – ubóstwiał kiedy z nim była – ale nie umiał wyobrazić sobie, żeby miało
ich połączyć cokolwiek innego niż przyjaźń.
Zerknął na zaśmiewającą się do łez Cathy,
siedzącą po jego lewej stronie. Ketchupem z kanapki pobrudziła sobie kremową
bluzkę, którą na sobie miała. Ethana ani trochę to nie zdziwiło – to była jedna
z tych cech, które u Cathy były nie zmienne. Tuż obok bałaganiarstwa.
Rozejrzał się ukradkiem po pokoju. Panował
tutaj lekki rozgardiasz, chociaż Ethan zdawał sobie sprawę, że Cathy sprzątała
pewnie cały ubiegły wieczór. Był niemal
pewny, że jeśli zapuściłby się do jej sypialni, zastałby najprawdziwszy w
świecie bałagan, godny Cathy Burnes.
Cathy była jak promyczek słońca. Zawsze, kiedy
tylko pojawiała się w pobliżu Ethana trudno było mu powstrzymać śmiech. To była
zdecydowanie najbardziej urocza i pocieszna kobieta na świecie, której po
prostu nie dawało się niczego odmówić.
Nie była zbyt wysoka. Z punktu widzenia
Ethana, który nawet jak na mężczyznę był osobą wysoką, Cathy była
krasnoludkiem. Ethan wiedział, że nieco niższa od niego Lily, zakwalifikowałaby
ją do osób średnich, jemu jednak sięgała zaledwie do połowy piersi, nawet ze
swoimi sto sześćdziesięcioma ośmioma centymetrami, którymi szczyciła się odkąd
osiągnęła wiek dojrzałości.
Cathy miała drobną, okrągłą buzię
o brzoskwiniowej cerze, sięgające szyi, jasne kręcone włosy które – odkąd
pamiętał ją Ethan – przyciemniała czekoladowymi i kasztanowymi pasemkami. Wielu
uważało, że nie powinna tego robić, chociaż Ethan tak przywykł do nie-blond
Cathy iż nie wyobrażał jej sobie w innej fryzurze.
- Kurczę – rozległ się pełen
złości głos Cathy, który wyrwał Ethana z zmyśleń – Znów ochlapałam bluzkę
ketchupem!
Drzwi zamknęły się za Lily i
Ethanem. Cathy przez chwilę wsłuchiwała się w ciszę mieszkania, a potem lekko
chwiejnym krokiem poszła do sypialni.
Zapaliwszy światło, Cathy uderzył
jak zwykle rozgardiasz panujący w pokoju. Wiele trudu zajęło jej przejście do
łóżka bez potknięcia – kilka razy pochylała się, żeby odrzucić buty lub bluzki
na bok, by się o nie nie wywrócić.
Cathy od dziecka była bałaganiarą.
Kiedyś dziadkowie próbowali z tym walczyć, jednak gdy poszła do liceum,
zaprzestali prób uznając, że jest to po prostu jej natura.
Ona sama, przez pewien czas
starła się nauczyć po sobie sprzątać – szybko doszło do niej jednak, że źle
czuje się w porządku i paradoksalnie nie umie nic w nim odnaleźć. Ponieważ
jednak Lily była osobą uporządkowaną jak nikt inny, Cathy starała się dla niej
zachowywać pozory.
Mimo, że kochała przyjaciółkę
ponad życie nie cierpiała jej chłodnego, uporządkowanego mieszkania – i kotki,
która od małego ewidentnie jej nie znosiła.
Cathy udało się dojść do łóżka.
Rzuciła się na nie z westchnięciem, jęknęła, odrzuciła but na którym leżała na
ziemię i odetchnęła ponownie.
- Jakie to szczęście, że Winne
Piątki są w piątek – westchnęła na myśl o kacu, który przyjdzie jej znosić
następnego ranka.
Przymknęła powieki mając
nadzieję, że uśnie ale sen za nic nie chciał przyjść. W głowie ciągle
dźwięczały jej słowa Lily i Ethana.
I kiedy już prawie udało jej się
usnąć, nagle doznała olśnienia o co chodziło przyjaciołom. Jakby otrzeźwiawszy,
zerwała się na równe nogi i zaczęła chodzić po pokoju, rozmyślając mocno. Plan
sam ułożył się jej w głowie. Złapał za telefon.
Kiedy rankiem Lily obudziła się
na kanapie Ethana, nie była ani trochę zdziwiona bądź rozczarowana. On sam spał
rozłożony na podłodze i Lily natychmiast oceniła (głównie po braku bielizny) co
wydarzyło się wczorajszego wieczora.
- Ethan – szarpnęła go, kiedy już
napatrzyła się dostatecznie na jego klatę – Ethan, możesz założyć bokserki??
Podziałało. Zerwał się na równe
nogi, złapał za poduszkę na której leżał i zakrył krocze, po czym rozejrzał się
otumaniony po pokoju, oceniwszy sytuację.
- Czy chociaż raz, mogłabyś mnie
zmusić do założenia bielizny? – zapytał ze złością, kiedy Lily znalazła
bokserki w zagięciu kanapy.
- Nie rozumiem twojego wstydu,
przecież nie raz już oglądałam cię na nago – wzruszyła ramionami, przyciskając
kołdrę do nagiej piersi. Ethan spojrzał na nią ironicznym spojrzeniem, a Lily
wzruszyła ramionami – To co innego, jestem kobietą. Podaj mi telefon, nie wiem
która godzina…
Ethan rzucił jej komórką którą
znalazł w jej kieszeni i zaczął zakładać bokserki.
- Jasny gwint – wypsnęło się
Lily, która nagle pobladła – Mamy przewalone…
Ethan zerknął na wiadomość którą
pokazała mu Lily i spojrzał na nią.
- Mówiłem, że to zły pomysł.
Rodriguez West od lat był
szanowanym szefem dużej firmy budowlanej, którą założył wraz z ojcem jako dziecko
w sennym miasteczku Sun Valley. Od tego czasu minęło ponad dwadzieścia osiem
lat a mała firma rozrosła do niepowtarzalnych rozmiarów a sam Rodriguez dorobił
się fortuny.
Miał dokładnie wszystko to, czego
mógł sobie życzyć – cudowną żonę, dwóch mądrych synów uczących się na
najlepszych uczelniach w kraju, oddanych pracowników i wspólników.
Według lokalnej prasy, Rodriguez
West był szefem sprawiedliwym i dobrym, jego firma dawała pracę od setkom ludzi
i zapewniła miasteczku ciągły rozwój. Od lat, firma nikogo nie zwolniła i nikt
nie zwolnił się z niej sam.
Jakim więc zdziwieniem było dla
Rodrigueza Westa, kiedy w sobotni poranek odebrał wiadomość od jednej ze swoich
ulubionych pracownic, że ma zamiar złożyć wypowiedzenie.
Od: Catherine Burnes
Do: Rodriguez West
Temat: Wypowiedzenie
Szanowny Panie West,
zważywszy na staż zatrudnienia w
pana firmie i szacunek jakim darzę Pańską osobę, postanowiłam uprzedzić Pana o
wypowiedzeniu które złożę na pańskim biurku w poniedziałek rano, wraz z
uzasadnieniem swojej decyzji.
Pozdrawiam i życzę miłego
weekendu
Cathy
* Dla wyjaśnienia, mówimy tutaj o starym
Garbusku, takim z lat sześćdziesiątych, nie New Beetl
** Z tego co mi wiadomo, niektóre kraje w
Europie – w tym chyba właśnie Słowacy – mają w uroczym zwyczaju dubbingować nie
tylko kreskówki, ale i filmy fabularne.